Jesteśmy świadkami kolejnej kłótni miedzy prezydentem a premierem. Chciałoby się powiedzieć: brawo, Panie Tusk. Bo to przez Pana musimy borykać się z humorami Kaczyńskiego. Gdyby nie Pana zgoda na wyjazd wraz z Lechem Kaczyńskim na poprzedni szczyt, z którego tak jak i z tego, nic nie wyniknie, to nie stworzył by się niebezpieczny precedens, w którym to Lech Kaczyński rości sobie prawo bycia jednoczenie szefem rządu. Wałęsa tez tak kiedyś próbował i wszyscy wiemy jak to się skończyło.
Takie są rezultaty ustępowania głupim ludziom w jednej sprawie. Donald Tusk chciał wtedy pokazać się jako człowiek, który ustępuje bo jest mądrzejszy. Ale nie przewidział chyba, że Lech Kaczyński potraktuje to jako słabość rządu. Dziś zdaje już sobie z tego sprawę, i dlatego nie chce ustąpić. Tyle, że teraz już jest za późno. Wszystko bowiem wskazuje na to, że Kaczyński jednak postawi na swoim, i pojedzie na szczyt Unii, co będzie okazją do kolejnego zademonstrowania swojej siły i policzkiem dla rządu Platformy, ale także obniżeniem autorytetu Polski. Nawet nie chcę myśleć co by się stało gdyby pojechali oboje i już tam, na miejscu zaczęli się kłócić kto ma gdzie usiąść, kto ma zabrać głos, albo że dla kogoś trzeba dostawiać krzesło. Bo przypominam, że będą trzy krzesła: dla szefa rządu, ministra spraw zagranicznym i ministra finansów. To by już była apokalipsa!Ale nawet jeśli się tak nie stanie to i tak straci na tym prestiż Polski, która po raz kolejny staje się widownią kompromitującego spektaklu. Nam, normalnym ludziom, którzy z goryczą przyjęli poprzednią wygraną PiS-u i obecną wygraną Platformy pozostaje tylko smutne czekanie aż ten burdel się skończy. Mam nadzieję, że już w 2010 roku. Jeszcze tylko 2 lata.
